Kto ma największe, a kto najmniejsze szanse na własne cztery kąty? Prezentujemy mieszkaniowy ranking miast.
Projekt MdM w znacznej części warunków ma być kontynuacją programu „Rodzina na swoim”, tyle że w wersji ulepszonej. Zasady programu MdM z pozoru są proste: udział w nim mogą wziąć osoby, które nie ukończyły jeszcze 35 roku życia i kupują pierwsze mieszkanie. Jednak to, co z pozoru wydaje się proste i klarowne, nie zawsze takim się okazuje. Wymarzone M musi pochodzić z rynku pierwotnego, a osoby chcące skorzystać z systemu dopłat nie mogą być właścicielami innego mieszkania czy posiadać udziału w budynku, w którym mogłyby uzyskać samodzielny lokal. Co ważne, jego powierzchnia nie może przekraczać 75 m², a dofinansowaniu może podlegać maksymalnie 50 m². Prawdziwe schody zaczynają się jednak wtedy, kiedy przejdziemy do kwestii cen, które również muszą mieścić się w określonych w programie widełkach.
Diabeł tkwi w szczegółach
Zgodnie z założeniami programu, cena zakupu mieszkania objętego finansowaniem nie może przekroczyć (w przeliczeniu na 1m) limitu określonego na podstawie wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia 1m² powierzchni użytkowej w danej gminie. Wskaźnik ten - co pół roku - ustala wojewoda. Podstawą jego wyliczenia jest średni w województwie koszt budowy 1m² powierzchni użytkowej budynku mieszkalnego (określany przez wojewódzki oddział GUS), uwzględniany jest także wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych w danym województwie z ostatnich sześciu miesięcy.
- Problem może pojawić się w momencie, kiedy cenowe ograniczenia programu nie znajdą odzwierciedlenia w ofertach deweloperów. Ponadto nie w każdym mieście można nabyć mieszkanie z rynku pierwotnego - mówi Przemysław Stefanowski, dyrektor ds. marketingu i sprzedaży PBG Erigo Sp. z o.o. - Warto również zwrócić uwagę na fakt, że cena lokalu objętego wsparciem stanowi cenę całkowitą transakcji, a więc zakupu samodzielnego mieszkania wraz ze wszystkimi elementami wchodzącymi w jego skład - dodaje P. Stefanowski.
Kto dostanie dopłatę?
Wokół programu MdM pojawiło się wiele kontrowersji jeszcze zanim został przyjęty. Jedni widzą w nim szanse na własne mieszkania, inni rozwiązanie tylko dla wybranych. Przeciwnicy argumentują swój sceptycyzm tym, że program finansuje mieszkania tylko z rynku pierwotnego, a wartość uzyskanego dofinansowania warunkowana jest ilością posiadanych dzieci. Ich wątpliwości budzi również kwestia związana ze wskaźnikiem przeliczeniowym kosztu budowy 1m² - czy to przysłowiowe szukanie dziury w całym czy faktycznie jest o co się martwić? W których z polskich miast „młodzi” mogą odetchnąć z ulgą, a dla których uzyskanie dofinansowania będzie praktycznie nierealne?
Dla wielu młodych zdobycie swojego wymarzonego M nie będzie należeć do najprostszych. Aż w 13 miastach wojewódzkich średnie ceny mieszkań przekraczają (czasem znacząco) nałożone limity. Najtrudniej mają mieszkańcy Krakowa - tam średnia cena za 1m² przekracza limit prawie o 1800 zł!
W mało komfortowej sytuacji znajdują się również „młodzi”, którzy chcą kupić mieszkanie w Katowicach czy Wrocławiu. Tylko w 3 z 16 miast wyznaczony limit jest większy niż średnia cena za 1m². W gronie „szczęśliwców” znaleźli ci, którzy chcą nabyć nieruchomość w Zielonej Górze, Olsztynie lub Łodzi - średnia cena za 1 m² ustalona przez poszczególnych wojewodów przekracza ceny rynkowe mieszkań.
Program MdM, jak każda nowa inicjatywa, budzi tyle samo nadziei co kontrowersji. O tym czy program zdał egzamin przekonamy się najwcześniej za rok. Jak pokazują liczby, dla wielu osób własne M nadal pozostanie w sferze marzeń. Wniosek nasuwa się jeden - podejmując decyzję o zakupie mieszkania nie warto kierować się możliwością uzyskania pomocy ze strony państwa, bo jak pokazuje rzeczywistość i z tym bywa różnie.
Źródło: PBG Erigo
© APLIT Wszelkie prawa zastrzeżone.